II połowa maja
Sadzonki wysiane 18 i 24 marca wschodziły spokojnie na parapecie. W sklepach ogrodniczych można już kupić sadzonki sporo wyższe od moich po 3-5 zł, ale nic to. Zresztą te sklepowe na pewno wzrastały w dogrzewanych szklarniach, może też w doświetlanych, w super dobranej glebie. Przeniesione i posadzone na moich grządkach mogą sobie nie poradzić. Nie, wolę uczyć się od zera, od wysiewu nasion.
Dzień załamania: znowu kleszcz. Znowu antybiotyki.
Światełko w tunelu
Bez dramatów — moje światełko będzie w tunelach, jakie w tym roku stanęły w ogrodzie. Przypadek sprawił, że kupiliśmy tunele foliowe. Kupiliśmy je na zasadzie z Ziemi Obiecanej: „ja się nie znam, ty się nie znasz, to razem sobie poradzimy”. Nabyte po okazyjnej cenie w jednej z sieciówek okazały się nad wyraz przydatne, nie wiem jeszcze, na ile skuteczne. Niemałą rolę w decyzji zakupu odegrała niska cena: 4 metry bieżące tunelu ze wszystkimi akcesoriami za 35 PLN. W sam raz na pierwszą grządkę, może trochę za mało na drugą, dłuższą. No, w każdym razie kupiliśmy dwa tunele.
Najpierw stanął jeden tunel — i stoi od tygodnia.
Wszystko OK, ale pierwszy agrest musi wylecieć stąd. Zresztą już i tak był na wylocie – w tym roku nawet nie zakwitł. Dlatego zresztą pojawiły się nowe dwie sadzonki – widoczne na środku grządki. Małe są, w tym sezonie niech tu rosną, potem pomyślę.
W każdym razie sadzę tu pomidory – te drobne, koktajlowe. Do każdego dołka łopatka ziemi sadzonkowej, wermikulit (już pisałam o nim w części 2.) i sadzonka z bryłą korzeniową. Jeśli była w doniczce torfowej, to razem z nią wkładam do dołka. Przysypuję ziemią sadzonkową i podlewam. W ramach oszczędności miejsca na grządce ostatecznie posadziłam 3 rzędy pomidorków. Mam nadzieję, że nie wyrosną aż do „sufitu”, który tu jest dość nisko. W końcu bowiem nad stelażem z rurek rozpostarliśmy tunel właściwy.
Drugi miał stanąć tuż obok, ale wtedy wtrącił się drugi kleszcz (po prostu mnie lubią; bez wzajemności!) i nastąpiła przerwa. Połowa sadzonek jeszcze więc pozostaje w doniczkach — torfowych i plastikowych.
Pierwszy tunel został rozpostarty nad sadzonkami pomidorów 20 maja, a więc wkrótce po tzw. zimnej Zośce (15 maja to imieniny Zofii), kiedy mija niebezpieczeństwo przymrozków, których młode sadzonki bardzo się boją.
Teoria tunelowa:
Przede wszystkim osłony foliowe przejmują część słonecznego promieniowania długofalowego, dzięki czemu w tunelu występują mniejsze straty ciepła i łagodniejsze są dobowe wahania temperatury.
Temperatura w glebie na głębokości kilkunastu centymetrów (gdzie właśnie są młode korzenie roślin) rośnie o wiele szybciej pod przezroczystą folią niż na odkrytym gruncie. Różnice mogą osiągać nawet 10°C. System korzeniowy w glebie okrytej folią wykazuje dużo większą aktywność, a korzystne zmiany w gruncie mogą nawet sięgać 50 centymetrów głębokości.
Nasze tunele zrobiono z folii perforowanej, która jest wyjątkowo sprytnym pomysłem na odpowiednie przepuszczanie wilgoci, powietrza i promieniowania.
- Perforacja powala na swobodne przenikanie do gleby wody ? czy to deszczowej, czy wody z podlewania lub sztucznego nawadniania.
- Dzięki perforacji następuje łatwa wymiana powietrza z tunelu. Para wodna osadzająca się na folii wewnątrz tunelu dość szybko się ulatnia, nie blokując dostępu światła do środka.
- Rośliny pod folią perforowaną są zabezpieczone przed silnym promieniowaniem słonecznym.
- Folia chroni rośliny przed silnym wiatrem, deszczem a nawet gradem.
Poprzednia próba uprawy pomidorów ze 2 lata temu zakończyła się niepowodzeniem, za które obwiniamy m.in. nazbyt obfite opady. Taki tunel powinien ograniczyć dopływ wody z ulewy. Może nawet poradzi sobie z drobnym gradem. Zobaczymy.
Drugi tunel
28-V, w poniedziałek drugi tunel otrzymał jeden tylko rząd sadzonek, bowiem zostawiłam miejsce (w górę) dla wyższej odmiany pomidorów. Wystarczyło pałąków, jednak folia okazała się za krótka (co było do przewidzenia). Przykryłam go folią niezupełnie — będę ją sztukować, zabrakło ze 2 metry.
Na szczęście, udało się w tym samym markecie dokupić jeszcze jeden tunel. No cóż, kiedy tworzyłam miejsce na grządki, nie wiedziałam, że kupimy 4-metrowe tunele. Sfastrygowałam dwie folie i jest OK.
Upał niemożebny: +30°C w cieniu. Moje grządki na ogół jednak są w słońcu — specjalnie przecież tak miały dobierane miejsce. Ciężko się pracuje, nawet w kapeluszu. Ponadto mnóstwo meszek, muszek, komarów i innych insektów kręci się dokoła twarzy, dłoni — wszędzie.
Mówili, że jak będę piła czystek, to nie będę dla nich atrakcyjna. Nieprawda. Zawsze mnie lubiły te mikrozwierzaki. Niestety. Boję sie zwierząt za małych i za dużych. Zwierzę powinno dać się pogłaskać. Powinno być psem lub kotem, ewentualnie ptakiem.
Jeden tunel ma 5 pałąków i około 4 metrów bieżących. Drugi — już sztukowany (zszyłam z trzecim tunelem za pomocą sznurka i szydełka) ma 9 pałąków i długi jest na dobre 7 metrów. Ma jeszcze zapas, ale gleba nieobrobiona, ugór jest dalej, więc na razie zapas zwinięty w kłębek kończy II tunel.
Obraziłam się na ogród i nie podlałam go wieczorem. Może sam się podleje?
Obraziłam się na kleszcza. Ja tu z sercem staram się pielęgnować, podlewam przez godzinę, a potem się okazuje, że ogród mnie poczęstował za to kleszczem. A niech się sam podlewa!