Archiwum autora: Haloosia

Pasi sobie konik

2009-09-11-392kadr

Poranne spotkanie w altanie: na stole stoi wazon z gałęźmi wierzby mandżurskiej, które właśnie ukorzeniam. Na nie sobie skoczył pasikonik zielony (Tettigonia viridissima), który jednak jest drapieżcą, więc nie polował na młode liście wierzby, wśród których był prawie niewidoczny.

Kośba 2009

Stasio wykosił mi kawał posesji. Kosą. To dobrze, bo trawa już była zbyt wysoka na naszą małą kosiarkę. Wieczorem burza i ulewa. Dobrze, że chłopcy zebrali trawę od razu — zmoczona nie byłaby już tak dobrą paszą dla ichnich krów i kóz.
Ot, taka wzajemna pomoc sąsiedzka 🙂

Bluszcz

Wczoraj byliśmy w sąsiedniej wsi. W zamian za 3 niewielkie sadzonki wierzby mandżurskiej dostaliśmy od Ulki sporo więcej dobrze wyrośniętych sadzonek bluszczu. Nasze sadzonki przenocowały w wiadrze z wodą, dzisiaj Ogrodniczka oczyściła rabatę koło altany i posadziła tu 4 z nich.
Miejsce ma ekspozycję wschodnią, więc powinno służyć bluszczowi.
Niestety, już dwukrotnie kupowaliśmy sklepowe sadzonki i każdej zimy nam usychały.
Ponieważ u Ulki bluszcz ma się wyjątkowo zdrowo, wypróbujemy jej metody uprawy. Może tym razem sadzonki się przyjmą.

Świąteczny ogród o świcie

2007-12-25-01a-1024
70-centymetrową sadzonkę ze szkółki posadziliśmy przed domem w sierpniu 2003 r. W tym roku jeszcze dała się łatwo przystroić lampkami, złotymi-srebrnymi bombkami i łańcuchami. Na wiosnę jednak trzeba będzie pomyśleć o następnej małej choineczce, bo za 2-3 lata nie starczy nam drabiny…
W 2005 po raz pierwszy ubraliśmy ją w bombki, ale lampki jeszcze byłyby zbyt ciężkie na młody świerczek. W lecie 2006 mnie przerósł, a w tym roku wszystkie sadzonki miały duże przyrosty — lato było wilgotne i upalne (w odróżnieniu od susz z poprzednich lat, kiedy to nie nastarczaliśmy z podlewaniem).
Może posadzimy tu daglezję? To bardzo zgrabne drzewo i ma miłe w dotyku igły — miękkie, ale nie opadające na zimę, jak u modrzewia. Podoba mi się nazwa daglezji 😉

Szron i szadź

2007-12-23-1024
To gałązka zimozielonej daglezji zielonej, zwanej też jedlicą (Pseudotsuga menziesii), zachodnio-amerykańskiej krewnej jodły, którą posadziliśmy w 2002 roku.
W naturze występuje wzdłuż wybrzeży Pacyfiku — od płn-zach. Kanady po płn. Kalifornię i bardzo szybko rośnie, co w młodych ogrodach jest ważne. Ta mnie przerosła już w ubiegłym roku 😀
Po wczorajszym mroźnym dniu nastąpiła pogodna noc księżycowa i wszystko wokoło pokryło się szronem.
Kiedy para wodna zetknie się z zimną powierzchnią, może natychmiast zamarzać, tworząc igiełki szronu lub spiczaste igły szadzi. Zjawisko to pojawia się, gdy powietrze ma temperaturę około 0°C, a przy tym dużą wilgotność. Szron i szadź są białe, gdyż ich kryształki zawierają powietrze.
Trochę teorii: Powietrze ogrzewane nie zmienia swojej zawartości pary wodnej, ale jego wilgotność względna zmniejsza się, staje sie ono stosunkowo suchsze. Oziębianie powietrza natomiast prowadzi do zwiększania jego wilgotności względnej aż do wilgotności nasycenia i powyżej – do zjawiska kondensacji pary wodnej (bp. tworzenia się chmur) lub jej sublimacji (np. powstawania kryształków lodu). Przy gruncie kondensacja prowadzi do powstawania rosy, a sublimacja – tworzenia się szronu.


Źródła:

  • Guenter D. Roth Pogoda i klimat, Bertelsmann Media, Warszawa 2000. (Wetterkunde fuer alle, Monachium 1998; tłum. Zb. Woliński)
  • Brian Cosgrove Pogoda, Arkady, Warszawa 1994. (Weather, Londyn 1989; tłum. Michał Gomuliński i Piotr Karaś)